Marek Kuchciński chciał być wicemarszałkiem Sejmu. „Istnieje poczucie, że został skrzywdzony”
Na początku sierpnia Marek Kuchciński przestał sprawować funkcję marszałka Sejmu, a zastąpiła go Elżbieta Witek. Polityk, który odszedł w niesławie po aferze związanej z lotami, chciał wrócić do Prezydium Sejmu nowej kadencji. Tak się jednak nie stało, a funkcje wicemarszałków z ramienia PiS przypadły Małgorzacie Gosiewskiej i Ryszardowi Terleckiemu. Kuchciński miał jednak prawo oczekiwać, że to on obejmie stanowisko. – Układ, jaki zawarł z prezesem PiS, był taki: jeśli zrobisz dobry wynik w wyborach, będziesz wicemarszałkiem – powiedział w rozmowie z „Rzeczpospolitą” jeden z polityków partii rządzącej. Kuchciński dostał na Podkarpaciu 61 tys. głosów, czyli prawie dwa razy więcej niż podczas poprzednich wyborów.
Dyplomacja parlamentarna
Jak podaje „Rzeczpospolita”, Kuchciński chciał wrócić do Prezydium Sejmu i kontynuować dyplomację parlamentarną. W ubiegłej kadencji razem ze Stanisławem Karczewskim zorganizował cztery szczyty przewodniczących parlamentów państw Europy Środkowej i Wschodniej. Na swoim koncie miał także spotkania w ramach konferencji „Europa Karpat” czy polepszenie stosunków dyplomatycznych z Litwą. – Międzynarodowe zabiegi marszałka były nie tylko skutkiem jego ambicji, ale też formą przeciwwagi do tego, co robił ówczesny szef Komisji Spraw Zagranicznych Grzegorz Schetyna. Działalność tego ostatniego była oceniana na Nowogrodzkiej wyjątkowo źle – stwierdził anonimowo polityk PiS dodając, że były marszałek Sejmu podczas poprzedniej kadencji wyrobił sobie kontakty, a funkcja wicemarszałka byłaby „korzyścią dla parlamentu”.
Dlaczego więc Kuchciński nie objął wspomnianej funkcji? Duże znaczenie miały kwestie wizerunkowe oraz afera lotowa, którą z pewnością podgrzewałaby opozycja. Sam zainteresowany został wiceprzewodniczącym klubu i nic nie wskazuje na to, by kończył karierę polityczną. – Podczas pierwszego posiedzenia klubu w tej kadencji oklaskami podziękowaliśmy byłemu marszałkowi. W kierownictwie istnieje poczucie, że został skrzywdzony, a w jego rzekomej aferze nie było złamania prawa, a nawet dobrych obyczajów – zaznaczył polityk PiS. – Na pewno dostanie jeszcze jakieś propozycje i nie wierzę w to, że całą kadencję będzie szeregowym posłem – podsumował.